W niedzielę 7 maja na Ibizie odbyły się Multisportowe Mistrzostwa Świata World Triathlon. Na dystansie długim wśród Elity ścigał się Kacper Stępniak, który uplasował się finalnie na 9. miejscu.
Najlepsza recepta na rozpoczęcie sezonu startowego? Wystartować na imprezie rangi międzynarodowej i zostawić w tyle jednych z czołowych triathlonistów na świecie. Tak, jak zrobił to nasz PROs, Kacper Stępniak.
Kacper ubiegły weekend spędził na Ibizie. W przeciwieństwie do przeważającej większości osób, jego celem nie były jednak całonocne wojaże, a start w Multisportowych Mistrzostwach Świata organizowanych przez międzynarodową federację World Triathlon. Na starcie dystansu długiego (3-120-30 km) stanęło ponad 40 zawodników z całego globu. Reprezentujący Pho3nix GVT Team zawodnik pojawił się na mecie z fantastycznym rezultatem, zajmując 9. lokatę.
Dystans długi WT Ironmanowi nierówny
Na początek krótkie wyjaśnienie. Dystans długi w oczach World Triathlon rządzi się swoimi prawami. O ile na imprezach komercyjnych jest to po prostu słynny Ironman, o tyle w tym przypadku federacja może ustalać długość trasy na każdym z segmentów.
Według obowiązujących przepisów na pływaniu dystans musi mieścić się w przedziale 3000 – 4000 metrów. Etap kolarski może liczyć od 91 km do 200 km. Część biegowa zaś wedle uznania World Triathlon ma prawo mierzyć od 22 km do pełnego maratonu (42,2 km).
Na tegorocznej edycji Multisportowych Mistrzostw Świata organizowanych przez światową federację triathlonu trasa liczyła dokładnie 3 km pływania (1 pętla), 120 km roweru (dojazd/zjazd + 2 pętle) oraz 30 km biegu (dobieg + 3 pętle).


Narzucanie tempa już od pływania
Już na samym początku wyścigu startujący postanowili wrzucić wyższy bieg. Na pierwszych kilkuset metrach pływania utworzyła się prowadząca grupa licząca dziewięcioro osób, w której znalazł się Kacper. Pierwsza połowa pętli utrudniała nieco zadanie triathlonistom, gdyż tę część trasy należało płynąć pod falę.
Po kilometrze nasz zawodnik zaczął nieznacznie odpadać od grupy i to był moment na to, by zastanowić się, co dalej:
–Zacząłem puszczać nogi zawodnikom płynącym przede mną. Tempo nie było zabójcze, jednak w głowie zapaliła się lampka, że utrzymanie może kosztować mnie więcej, niż powinno. A na rower chciałem wyjść jak najbardziej świeży. Dlatego po szybkiej analizie postanowiłem puścić chłopaków i po prostu popłynąć swoje. W końcu wyścig dopiero się zaczął, a wiele było jeszcze przed nami — relacjonuje Kacper Stępniak.
Od tej pory triathlonista płynął już samotnie. Z powrotem było o tyle łatwiej, gdyż płynęło się z prądem. Nie trzeba było tracić dodatkowej energii na walkę z falą. Z wody Kacper wyszedł na 9. pozycji, tracąc do pierwszego zawodnika, Richarda Vargi niecałe dwie minuty.


Szalone waty na rowerze na pierwszej pętli
Okazało się, że nawet mając w perspektywie 120 km na rowerze, a później 30 km do przebiegnięcia, można narzucić szalone i rwane tempo. Dynamika na etapie kolarskim, szczególnie na pierwszej pętli, była zaskakująca.
Pierwsza grupa rozerwała się i na czele pozostała już tylko czwórka. Pozostali zmuszeni byli jechać na solo lub w parach. Kacper po wyjściu z T1 jechał założonym tempem. Po około 10 km dojechała go kilkunastoosobowa grupa, do której dołączył. Reprezentujący nasze teamowe barwy sportowiec musiał bardzo się pilnować, gdyż jadący z nim zawodnicy nie ułatwiali zadania:
–Tempo było bardzo nierówne. Było dużo mocnych zaciągów, a do tego sędzia nie pilnował przepisowej jazdy. Mieliśmy zamontowane Race Rangery [specjalne czujniki mające zapobiec draftingowi — przyp. red.], więc z utrzymaniem bezpiecznej odległości nie było problemu, jednak nie było wyciągnięcia konsekwencji w przypadku wyprzedzania i „wbijania się” w środek grupy, zamiast wyprzedzenia całego peletonu. A to już jest wbrew obowiązującym przepisom.
W pewnym momencie przez to zrobiło się spore zamieszanie i zostałem zepchnięty na tył. Przez to nie zauważyłem, że dwójka zawodników oderwała się od naszej grupy i odjechała. Nie miałem szans, żeby zareagować i do nich dojechać — opowiada o przebiegu części kolarskiej Stępniak.
Koniec końców Kacper ukończył rower wraz z grupą, a z T2 wyszedł na 11. pozycji.

Bardzo wymagająca i zaskakująca trasa biegowa
Etap biegowy z pewnością należał do tej części wyścigu, która była ostatecznym sprawdzianem wszystkich startujących. Czekało na nich 30 km podzielone na dobieg i trzy pętle. Na każdej z nich zaś do pokonania były bardzo strome zbiegi i podbiegi po kocich łbach, schodach, a także krótki slalom pomiędzy stolikami w ogródku jednej z restauracji.
–Dzień wcześniej podczas briefingu faktycznie prowadzący mówili coś o zamku, jednak nie spodziewałem się aż takiej trasy. Tak wymagającego biegu nie miałem okazji wcześniej pokonać. Co prawda ta część trasy była naprawdę piękna, jednak pomyślałbym, że bardziej nadawała się na crosstriathlon.
Dodatkowo po nierównej jeździe nie biegło mi się zbyt łatwo. Szczerze mówiąc, ciężko było mi się tego dnia rozpędzić. Jeszcze na ostatniej pętli złapał mnie bardzo duży spadek energii, a miałem na plecach Szwajcara, który tracił do mnie zaledwie kilka sekund. Na szczęście na ostatnim kilometrze poczułem, że mogę trochę przyspieszyć i udało mi się uciec.
W trakcie biegu wielu zawodników odczuło skutki jazdy solo lub mocnego tempa. Kilku z nich udało się wyprzedzić, pomimo że sam nie biegłem swoim najlepszym tempem — mówi Kacper.


Dziewiąte miejsce na Mistrzostwach Świata World Triathlon trafia na konto Kacpra Stępniaka
Na starcie Mistrzostw Świata World Triathlon na dystansie długim stanęło kilkudziesięciu zawodników z różnych kontynentów. Nie zabrakło wśród nich m.in. jednego z najlepszych pływaków WTCS Richarda Vargi, ubiegłorocznego zawodnika, który złamał barierę SUB7 Joego Skippera, czy takich nazwisk, jak Matt Trautman, Joshua Amberger, Clement Mignon czy Antonio Benito Lopez. Kacper zajął 9. miejsce, a uzyskany przez niego rezultat to 5:24:42.
Oficjalne wyniki z zawodów znajdują się na stronie World Triathlon.
–Niedosyt oczywiście jest. Zawsze znajdzie się coś, co można byłoby poprawić. Jednak jak na pierwszy start w sezonie i po dłuższej analizie myślę, że mogę być zadowolony. Wiem, na czym muszę się teraz skupić, co muszę doszlifować. Następny start za niecałe dwa tygodnie, więc chwila odpoczynku i biorę się do pracy! – ocenia swój start zawodnik Pho3nix GVT Team.
Kolejny start Kacpra już za niecałe dwa tygodnie. Będą to Mistrzostwa Challenge Samorin na dystansie 1/2 IM (1,9-90-21,1 km). Listę startową PRO znajdziecie, klikając tutaj.