Do Pho3nix GVT Team na początku tego roku dołączył nowy zawodnik PRO, Piotr Ławicki. Co stało za tą poważną zmianą w jego sportowej karierze? Jakie plany na ten sezon? Piotr dzieli się swoimi przemyśleniami podczas krótkiej rozmowy.
Kamila Stępniak: Początek roku to zazwyczaj czas na zmiany. A te, w Twoim przypadku, są naprawdę znaczące. Po prawie dekadzie współpracy z CCC porzuciłeś charakterystyczne pomarańczowe barwy i dołączyłeś do Pho3nix GVT Team. Co zadecydowało o transferze?
Piotr Ławicki: Zadecydowała możliwość rozwoju. Współpraca z CCC dawała mi stabilizację życiową poprzez stałe miejsce pracy i pozwalała skupić się na sporcie, jednak w ograniczony sposób. Nie miałem żadnej perspektywy, żeby zrobić kolejny krok naprzód. Stałem w miejscu i szczerze mówiąc, byłem już pogodzony, z tym że w karierze sportowej nie zrobię już nic nowego i ma się ona ku końcowi. Warunki, jakie dostałem w Pho3nix GVT Team tchnęły we mnie ogromne dawki motywacji i świeżości. Czuję, jakbym zaczynał karierę od nowa, w wymiarze, o jakim do tej pory tylko marzyłem. Wdzięczność za to, co otrzymałem, postaram się okazać na trasach wyścigów!
KS: Twój staż treningowy jest imponujący i sięga kilkunastu lat. Podejrzewam więc, że niejedno widziałeś i próbowałeś – mowa oczywiście o treningach. Zakończyłeś swoje pierwsze zgrupowanie z nową drużyną i miałeś okazję jeszcze lepiej poznać się ze Zbyszkiem Gucwą, trenerem i dyrektorem teamu. Co planujecie zmienić w Twoim dotychczasowym treningu?
PŁ: To prawda, jeśli chodzi o trening to z niejednego pieca chleb jadłem. Największą zmianą jest z pewnością objętość treningowa. Do tej pory, łącząc trening z pracą, byłem w stanie trenować 20 godzin w tygodniu. Tak, żeby się nie przetrenować — optymalizując obciążenia i czas na regenerację. W tym momencie zrobienie 26-30 godzin treningu jest dla mnie odczuwalnie takim samym obciążeniem, a czasu na regenerację jest jeszcze więcej. Jestem ciekaw, co przyniesie taka zmiana w skali kilku miesięcy. Nie wymyślamy z trenerem jakichś nowych magicznych metod z tego powodu. Nadal stosujemy sprawdzone bodźce, a miejsce na progres upatrujemy w większej profesjonalizacji mojego sportowego życia.
KS: Ustaliliście priorytety na ten sezon? Aspekty, nad którymi chcielibyście skupić się najbardziej?
PŁ: Naszym priorytetem nadal pozostaje kolarstwo. Jest to etap wyścigu, podczas którego można zyskać najwięcej. Dlatego też na miejsce naszych zimowych zgrupowań wybieramy z “Zibim” najlepsze kolarskie miejscówki, takie jak Calpe czy Katalonia. Tam kręcenie kilometrów na rowerze jest wyjątkowo przyjemne i przede wszystkim efektywne.
KS: Dotychczas trenowałeś w drużynie znanej z kolarstwa. Nie jest tajemnicą, że trochę kilometrów z kolarzami wykręciłeś. Uważasz, że jest coś, czego możesz się jeszcze nauczyć od Zbyszka, byłego zawodowego kolarza?
PŁ: Z kolarzami trenowałem, można powiedzieć „gościnnie”. Brałem udział w czysto kolarskim treningu, kręcąc z ekipą CCC. Zbyszek łączy trening kolarski z triathlonowym i jest to niełatwa sztuka, którą potrafi niewielu trenerów.
KS: Wróciłeś właśnie ze zgrupowania w Calpe, gdzie trenowałeś z Kacprem Stępniakiem oraz innymi uczestnikami obozu. Jak wyglądają treningi, kiedy biorą w nich udział zawodnicy o różnych poziomach zaawansowania?
PŁ: Wspaniałe jest to, jaki świetny klimat panuje na tych wspólnych treningach. Oczywiście nie zawsze możemy wybrać się z Kacprem na trening z resztą zespołu, na przykład, gdy mamy do zrealizowania ciężkie zadania. Jednak gdy tylko jest taka okazja, to jedziemy wspólnie wszyscy razem. Jest to miłość do sportu w najczystszej postaci i pasja, którą wszyscy zarażają się nawzajem. Często po takich treningach z całym zespołem, uśmiech długo nie schodzi z twarzy.

KS: Wspominałeś wcześniej, że dopiero teraz możesz z czystym sumieniem nazywać się profesjonalnym sportowcem. Czy to oznacza, że skupiasz się tylko i wyłącznie na trenowaniu?
PŁ: Zgadza się. Jest to teraz moje główne życiowe zajęcie i to wokół trenowania planuje mój każdy dzień. Przykuwam dużo większą uwagę do szczegółów treningowych i regeneracji, tak żeby zoptymalizować wydajność tego, co robię. Jednak ci, którzy mnie znają, doskonale wiedzą, że pozostaje tym samym prostym, uśmiechniętym Piotrkiem i zawsze znajduje czas dla innych. Mam życie poza sportem, mam mnóstwo fantastycznych przyjaciół i nie odmówię im wyjścia na piwo, gdy nadarzy się taka okazja.
KS: Pho3nix GVT Team nawiązało ścisłą współpracę z fundacją Pho3nix i działa m.in. w aktywizacji dzieci i młodzieży. Co sądzisz o tej inicjatywie zapoczątkowanej przez fundację?
PŁ: Jestem ogromnie szczęśliwy, że dzieci w dzisiejszych czasach mają dużo lepsze warunki do rozpoczęcia kariery sportowej, niż miały to moje, czy poprzednie pokolenia zawodników. Fundacja wykonuje cudowną pracę na rzecz rozwoju sportu, ale nie tylko. Aktywizacja sportowa dzieci i młodzieży pozwoli nam stworzyć w przyszłości znacznie zdrowsze i szczęśliwe społeczeństwo. Ta praca będzie miała ogromny, pozytywny wpływ na te “zajarane” sportem dzieci. Być może pozwoli to wychować kolejnych olimpijczyków…
KS: Sezon startowy powoli już się zbliża. Jak rysuje się Twój kalendarz na najbliższe kilka miesięcy?
PŁ: Sezon otwieram na bardzo wysokiej półce. Siódmego maja wystartuję w mistrzostwach świata federacji ITU na długim dystansie (3-120-30km) w hiszpańskiej Ibizie. Nie mogę się doczekać tego wyzwania. Myślę o tym wyścigu codziennie. Mój pierwszy start w Polsce, będzie miał miejsce podczas JBL Triathlon Sieraków. Sieraków to dla mnie swojego rodzaju polski „wyścig monumentalny”, albo „wiosenny klasyk” mówiąc żargonem kolarskim. Atmosfera na tym wyścigu jest niepowtarzalna.
KS: Wiem, że chciałbyś w tym roku zadebiutować na pełnym dystansie. Zdecydowałeś już, gdzie to będzie?
PŁ: Marzę o tym i jestem pewny, że zadebiutuję w tym roku na pełnym dystansie Ironman. Będzie to miało miejsce na pewno w drugiej części sezonu. Nie zdecydowaliśmy jeszcze z trenerem, kiedy i gdzie dokładnie.
KS: Będziesz stawiał sobie na ten start konkretny cel? Czy potraktujesz to jako „rekonesans”?
PŁ: Mój cel to nieustanny progres. Nic nie cieszy bardziej. Chce być lepszy z każdym startem, piąć się w górę i zapewnić drużynie Pho3nix GVT czołowe lokaty na wyścigach.
KS: By zakończyć naszą rozmowę luźniejszym akcentem: czego będzie Ci najbardziej brakowało po powrocie z Hiszpanii?
PŁ: Po pierwsze pogody. Po drugie niesamowitych tras kolarskich, a po trzecie atmosfery obozowej Pho3nix GVT, która sprawia, że zrobienie trzydziestu godzin treningu w tygodniu to „małe piwo”. Na szczęście już niebawem wracam trenować w Hiszpańskim słońcu!
