Tour de France Blog: Kosmiczny poziom i chwilowy kryzys Tadeja
Zbyszek Gucwa znów nadaje! Piąta odsłona bloga poświęcona Tour de France, prowadzonego przez byłego kolarza zawodowego i naszego trenera – Zbyszka Gucwy.
Pogacar jednak nie wytrzymał presji i pokazał, że wojna psychologiczna z Vismą go trochę zabolała. Moim zdaniem na środowym etapie chciał wszystkim utrzeć nosa, a najbardziej oczywiście Jonasowi.
Na pewno UAE wczoraj nie było przyjacielem innych ekip. Moim zdaniem niepotrzebnie się „wyrzynają”, a z drugiej strony inni kolarze nie lubią sytuacji w której tylko edna drużyna chce zabrać za dużo tortu dla siebie. Tadej po swoim ataku ewidentnie szukał jedzenia. Dopadł go kryzys i nie był na niego logistycznie przygotowany. Widzieliśmy jak nerwowo prosił o pomoc z motocykla neutralnego. Przez to dopadł go chwilowy kryzys, jednak to nie zmienia faktu, że on po prostu uwielbia ścigać się jak szalony.
Z perspektywy czasu widać, że nie ma przy nim Alana Paipera, czyli dyrektora sportowego z którym wygrał swoje dwa pierwsze Tour de France. Pomimo tak mocnej drużyny i przewagi liczebnej w górach, UAE nie potrafią opracować odpowiedniej strategii i brakuje „wodza”, który potrafi wstrząsnąć Tadejem i trochę go poskromić. Oczywiście talent Tadeja jest ponad wszelkie skale. Uwielbia dominować rywali, a jego mentalność zwycięzcy imponuje u większości kibiców (w tym mnie). Trzeba jednak przyznać, że Jonas wczoraj „utarł mu nosa”.
Reasumując. Było widać jak Tadej w wywiadzie po mecie wysyła sprzeczne komunikaty i jak jest wściekły! Trochę mówił jak potłuczony i sam sobie zaprzeczał. Jednak jeśli emocje opadną i wyciągnie właściwe wnioski, to wygra ten Tour.
Co ważne 11 etap i 10 drużyna, która wygrała swój etap. Wielka Pętla nie była od dawna tak otwarta. Na kolejną dawkę emocji w walce o generalkę, musimy czekać kolejne dwa dni. No chyba, że pogoda zacznie coś mieszać lub wystąpi zaskakujący, boczny wiatr.
Żeby zrozumieć poziom Tour de France możemy wrócić do czasówki. Ostatni zawodnik etapu, czyli Fabio Jackobsen na 25 km z przewyższeniami 300m miał średnią blisko 44km/h i mówimy o ostatnim zawodniku. Na 11 etapie nafaszerowanym przewyższeniami przez pierwsze 2 godziny – peleton miał średnią prędkość 50km/h.
Średnia prędkość na etapie 211 km z przewyższeniami 4300m to 42,5 km/h!
Dlatego gdy widzimy jak zawodnicy „strzelają” i mamy wrażenie, że może na ich miejscu lepiej byśmy się spisali – to abstrakcyjnym dla Nas byłoby zmieszczenie się w limicie czasu na etapie Tour de France z podjazdami. Pomyślcie więc, jaką trzeba mieć nogę, żeby w takich warunkach jechać z przodu i atakować!